Obiecałam pewnej kobiecinie ,że dziś popełnie posta i zaprezentuje renifery które uszyły sie jakiś miesiąc temu.
A ,że nie rzucam słów na wiatr ....



A tak na marginesie macie jakąś metodę na przegnanie lenia ?
Mój już siedzi we mnie dobre 2 tygodnie i nie chce wyjść ,a pasuje by sobie wreszcie poszeł bo dużo rzeczy leży rozgrzebanych i pasuje to wreszcie skończyć.
POzdrawiam serdecznie
Powiem tylko tyle - dziękuję bardzo!!!!
OdpowiedzUsuńnareszcie...
Ładniutkie :) Pozdrawiam, Karolina
OdpowiedzUsuńGenialne łosie :) Przesłodkie :) A lenia też mam - jak znajdziesz sposób na swojego to chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńŚliczne łośki...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKapitalne łosie Ci wyszły, a właściwie patrząc na poroże to chyba reniferki :)Zdolna z Ciebie dziewczynka. Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńDzieki kobitki za dobre słowo ;))
OdpowiedzUsuńUluś masz racje to renifery są ale ja jakoś na nie mówie łośki ,a wiesz co jest jak kobita se coś umyśli ;)
Buźka dla wszystkich ;*
No jesteś wreszcie!
OdpowiedzUsuńReniferki są świetne :)
No a Ty kochana odzywaj się częściej!!!
Lenia wygnać nie pomogę, żadnych sprawdzonych metod nie mam ;p
Ale fajoooowe!! :D Super!
OdpowiedzUsuńa na lenia.. hm.. proponuję wyjąć wszystkie przydasie i się na nie gapić :D wtedy zawsze się za coś chwyci...
Łosio-reniferki wyglądają świetnie i ta łatka z zadzie rewelacja .
OdpowiedzUsuńKasiu,tutaj bywam prawie codziennie tylko jakoś nie chce mi sie fotografować pisac wklejać itd,itd pozatym ciągle robie to samo i jakoś chce Wam tego oszczedzić ;)
OdpowiedzUsuńZuza hmm moje przydasie są w okrojonym składzie ,mało tego wszystkiego juz zostało .
Za to ciągle sie gapie na tkaninki które kupiłam ostatnio u Uleńki i chciałabym coś uszyć ale dochodzę do wniosku ,że są takie śliczne ,że ich szkoda ciąć ;))
Bogusiu na "zadzie" ależ sie uśmiałam już zapomniałam ,że takowe określenie dupci jest ;)
Pozdrawiam i dzieki za odwiedziny
Świetne są! :)
OdpowiedzUsuńŁośki cudowne!!!!A lenia też mam niestety:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBombowe są te renifery! Jak kiedyś próbowałam uszyć coś ale wyszło zupełnie inaczej niż chciałam. Maszyna nie chce ze mną współpracować:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://zakatekrozmaitosci.blogspot.com/
Martita :)
Odjechane renifero-łośki :)
OdpowiedzUsuńA przepis na przegnanie leniucha i odzyskanie weny również chętnie poznam... ;)
genialne są:)
OdpowiedzUsuńŚwietne reniferki...szkoda, że tak długo je chowałaś...pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedzinki!
OdpowiedzUsuńPrzeglądam Twojego blga i nie mogę uwierzyć że tyle fajnych rzeczy robi jedna osóbka.... Ja jestem takim antytalenciem ze szkoda gadać, ale Twoje piękne bąbki ze wstązki mnie zmobilizowały i jutro leze kupic pierwszy zestaw wstązek i szpilek... moze w koncu cos mi sie uda zrobic samej :) na pewno nie beda tak iekne jak Twoje ale będę sie starała :)
OdpowiedzUsuńNoooo, co do lenia to radzę go nie oswajać, trudno się później pozbyć cholernika...;)))
OdpowiedzUsuńA łośki zajebiOOska!!!:))Dobrze, że są kobieciny które mogą Cię zmobilizować, chwała im za to!:)
Pozdrowienia, dzięki za wizytę i komentarz u mnie!
Lenia trzeba zaakceptować. Znudzi się i odejdzie:-) Fajne reniferki!
OdpowiedzUsuńNa lenia dobrze jest wrzucić coś na bloga i czekać na komentarze :). Reniferki śliczne i mam nadzieję, że będzie ich więcej :)). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAleż śliczne! Pierwszy bezkonkurencyjny :)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne reniferki :)
OdpowiedzUsuńDUUUZO POMYSLNOSCI W NOWYM ROKU:]
OdpowiedzUsuńAleż piękne!!! Chcę więcej! :)
OdpowiedzUsuńAleż Ty pięknie szyjesz!:)
OdpowiedzUsuńTo są łośki superktośki!
OdpowiedzUsuń